Czy istnieje coś takiego, jak wrodzony talent artystyczny?

Czy istnieje coś takiego jak wrodzony talent? A jeśli istnieje, to czy on sam wystarczy, aby osiągnąć sukces? Co decyduje o tym, że jedni odnoszą spektakularne sukcesy, a inni (czasem nawet pomimo oczywistych predyspozycji do jakiejś dziedziny) nie? Talent, czy może ciężka praca?

Choć większość z nas zgodzi się z maksymą, że talent trzeba rozwijać, to jednocześnie tak wiele osób patrząc na niezwykłe, ponadprzeciętne wprost osiągnięcia innych, najczęściej kwituje je stwierdzeniem „Co za talent!”. W swej wyobraźni widzą bowiem raczej „urodzonego geniusza” niż „pracowitego pasjonata”. Osobiście nie mam najmniejszych wątpliwości, że każdy z nas nosi w sobie pierwiastek wyjątkowości, tylko czy można go rozpatrywać w kategorii wrodzonej umiejętności – magicznej siły, która w połączeniu ze szczęśliwym zbiegiem okoliczności ma nam zapewnić sukces?

Zasada 10 000 godzin

W latach 90. XX w. psycholog K. Anders Ericsson przeprowadził na ten temat badania wśród uczniów Berlińskiej Akademii Muzycznej.

Aby sprawdzić, czy i jaką rolę odgrywa tzw. „talent”, uczący się tam skrzypkowie zostali podzieleni na 3 grupy, znacząco różniące się od siebie poziomem umiejętności i rokowaniami profesorów tej uczelni co do losów ich dalszej kariery muzycznej. Były to więc odpowiednio:  jawiące się jako muzyczni geniusze „gwiazdy”, którym wróżono świetlaną przyszłość,  tzw. “dobrzy” uczniowie oraz typowi „przeciętniacy”.

Jak się później okazało, głównym elementem różniącym te grupy była łączna ilość godzin, które poświęcili oni na naukę od momentu pierwszego wzięcia skrzypiec do ręki.  Chociaż wszyscy uczniowie rozpoczęli naukę mniej więcej w tym samym wieku (jako kilkuletnie dzieci), początkowo poświęcając na nią podobną ilość czasu, w kolejnych latach pojawiły znaczące różnice w ilości wykonywanych ćwiczeń, co ostatecznie zaważyło na ich końcowych osiągnięciach.

Dla porównania, najlepsi uczniowie poświęcili na naukę łącznie co najmniej 10.000 godzin, podczas gdy 2 pozostałe grupy badanych w tym samym czasie ćwiczyły odpowiednio 8.000 i 4.000 godzin. Co więcej, podobne rezultaty dały badania przeprowadzone w innych dziedzinach: wśród pianistów, szachistów, a także sportowców.

Najlepsi artyści różnią się między sobą wyłącznie pracowitością

Badacze wyciągnęli  więc następujący wniosek: najlepsi artyści (w tym przypadku skrzypkowie) różnią się między sobą wyłącznie pracowitością. Osobistym zaangażowaniem i czasem, jaki poświęcą, aby szlifować swój warsztat. Tym, z czego rezygnują po to, aby móc grać.

No dobrze, ale przecież musieli mieć jakiś „potencjał”, czy “zdolności”, których rozwój sprawił, że byli w stanie zdać egzamin do tak prestiżowej szkoły muzycznej? To prawda – jednak ostatecznie to nie on okazał kluczowy dla ostatecznych wyników, jakie osiągnęli, lecz ich osobiste zaangażowanie i praca jaką wykonali.

Wyniki badań Anderssona przyczyniły się do powstania teorii znanej dziś pod nazwą „Zasada 10 000 godzin”,  spopularyzowanej na świecie m.in dzięki książce Malcoma Gladwella „Poza schematem. Sekrety ludzi sukcesu”, będącej próbą odpowiedzi na pytanie „Czym ludzie sukcesu różnią się od innych?”

W czym tkwi zatem sekret ludzi sukcesu?

Z pewnością jest to złożony temat, bo aby osiągnąć sukces w jakiejś dziedzinie nie wystarczy po prostu zostać wysokiej klasy specjalistą. Oprócz specjalistycznych umiejętności liczą się również inne czynniki, takie jak wytrwałość w dążeniu do celu, pewność siebie, odporność psychiczna,  pomysł na własną karierę, a nawet odrobina szczęścia.

Jedno jest jednak pewne: gwiazdy sportu, muzyki, czy znani artyści nie zostają nimi wyłącznie dlatego, że po prostu urodzili się z wrodzonym talentem. Owszem, podobnie jak inni ludzie rodzą się z pewnym „potencjałem”, ale to oni decydują, czy chcą go wykorzystać i czy poświęcą na jego rozwój 2 czy 20 godzin w tygodniu. To oni decydują, czy iść na dyskotekę, czy też na zajęcia lub trening. To oni decydują, na co przeznaczyć swój czas.

Nie znam nikogo, kto odniósł sukces przypadkiem, bez dużego zaangażowania i tylko dlatego, że urodził się z talentem pisarskim, sportowym lub artystycznym. Za to słyszałam wiele historii o ludziach, którzy napisali setki artykułów, bądź kilka niedocenionych książek, zanim ta jedna nie okazała się strzałem w dziesiątkę – znanym dziś jako światowej klasy bestseller. Znam piłkarzy, łyżwiarzy i hokeistów, którym rytm dnia wyznaczały treningi – traktowane priorytetowo, a nie “wciśnięte” gdzieś przy okazji w ich tygodniowy grafik.

Podobnie jest z muzykami: zanim świat usłyszał o zespole The Beatles pierwszy raz w 1964 roku, w dwóch poprzednich latach wystąpił on na żywo około 1200 razy. Jego członkowie nie urodzili się z umiejętnością do grania, tworzenia piosenek, urzekania głosem i stylem scenicznym. Wypracowali je.

Podobnie jest z malarzami i ilustratorami

Kiedyś odwiedziła mnie moja serdeczna koleżanka i widząc moje obrazy powiedziała: “Boże, gdybym ja umiała malować, tak jak ty!”. Przed moimi oczami, w jednej chwili, przemknęły mi wszystkie godziny spędzone na zajęciach plastycznych i kursach, w których wcześniej uczestniczyłam. Wszystkie prace, z których nie byłam zadowolona. Wszystkie drobne postępy, których dokonywałam z każdym kolejnym obrazem lub ilustracją.

Nie zrozum mnie źle. Każdego dnia doceniam wszystkie moje talenty i umiejętności. Wiem jednak, że rezultaty, jakie do tej pory osiągnęłam, nie są dziełem przypadku. Są efektem pasji, osobistego zaangażowania i moich decyzji – tych, które już podjęłam i tych, które podejmuję każdego dnia. Decyzji, by swój potencjał, którym obdarzył mnie Stwórca (rozumiany przede wszystkim jako zainteresowania i pasje) szlifować tak długo, jak to konieczne. Dotąd, aż stanie się diamentem – każdego dnia!

Nie jest ważne, jakie umiejętności w danym momencie posiadasz, ale co decydujesz się zrobić z potencjałem, który w sobie masz, a także, sposób w jaki wykorzystujesz swój czas i decyzje, które podejmujesz każdego dnia.

 

Pozdrawiam serdecznie

Alicja podpis

 

 Artykuł jest częścią serii „Okiem Ilustratora”:

 

Zobacz także:

You may also like